Nieduży szary
ptaszek
Z zielonej runi pszenicy wyleciał nagle nieduży
szary ptaszek i, wznosząc się w powietrze, zaczął spiewać przyjemnym
świergotliwym głosem. To skowronek, śpiewak roli i wiosny, nuci niewyszukaną,
ale tak miłą i tak wesołą piosenkę. Wznosi się coraz wyżej, aż wreszcie zawisł
nieruchomo gdzieś w błękicie, tak wysoko, że go
ledwie można dostrzec; głos piosenki jednak dochodzi do nas i stamtąd.
Skowroneczek furknął w glebie,
Zatrzepotał w drobne skrzydła:
I jak gdyby zwisł u sidła,
Śpiewa ziemi pieśń na niebie.
O co prosisz skowroneczku,
Czy o pokój w twem gniazdeczku?
Czy o ziarnko – drobną miarką?
Czy o wodę dla ochłody?
– Ja o szczęście proszę wioski,
Bom ja śpiewak Matki Boskiej!
A gdy ludziom dobrze, czule,
To i ja się gdzieś przytulę...
A więc lecę pod niebiosy,
I niebieskiej błagam rosy,
Błagam burzy urodzajnej,
Aby rosła niwa, łąka,
Płodnej ciszy, ciepła, słonka...
I to pacierz mój zwyczajny.
Wincenty Pol
Już spuszcza się zwolna, nie przestając
śpiewać, widać go coraz wyraźniej, już jest tuż nad runią; nagle urwał
piosenkę i znikł w gąszczu posiewów. Pobiegł zapewne odwiedzić swe gniazdko i
zastąpić małżonkę, wysiadującą cierpliwie jajka.
Niekunsztowne gniazdko zakłada on na roli w
dość głębokim dołku, który wygrzebuje pazurkami i następnie wyściela trawą
oraz mchem. Ździebełka młodego zboża rozrastają się z każdym dniem i zakrywają
je coraz bardziej, zabezpieczając od różnych napastników.
Ale i bez przykrycia niełatwo dostrzec
zarówno samego ptaszka, jak i jego jajka. Szaro–rudawa barwa skowronka
tak doskonale zlewa się z kolorytem roli, że trzeba nielada oczu, żeby go
zobaczyć, gdy się na niej przyczai. Ileż to razy idąc ugorem, zwłaszcza ku
wieczorowi, słyszy się nawoływania tych ptaszków ze wszystkich stron, a
dojrzeć nie można ani jednego. Jajka ich, mocno upstrzone rudemi plamkami,
naśladują również doskonale barwę gleby i trzeba się dobrze natrudzić, żeby je
zauważyć, jak leżą w gniazdku.
Ta barwa piór i jajek stanowi doskonałą
ochronę dla skowronka, nie posiadającego zresztą
żadnej innej broni, a za to bardzo wiele wrogów, czyhających na jego życie.
Łasiczka jest nadzwyczaj łakoma na jego mięso; lis, ilekroć mu się uda schwytać
tego ptaszka, nie pogardza nim również; kot urządza na wiosnę umyślne wyprawy
na pole, aby polować na skowronki; a najzażarciej tępi je kobuz, gatunek małego
sokoła, który ma wzrok tak świetny, że unosząc się w powietrzu, umie wyśledzić
na roli szarego śpiewaka i spaść nań, jak piorun.
Całe szczęście, że ludzie, przynajmniej u
nas, pozostawiają w spokoju tego ptaszka, tak nadzwyczaj pożytecznego. A
zasługi jego na polu są niemałe. Jada on wprawdzie ziarna, ale przeważnie
chwastów, uprawnych zaś roślin o tyle tylko, o ile wysypią się one z kłosów na
ziemię. Główne zaś jego pożywienie stanowią różne owady, które bardzo starannie
wyjada na roli, oczyszczając ją w ten sposób ze szkodników.
Nie jest przy tem wcale bojaźliwy: z ludźmi,
pracującymi na roli, oswaja się prędko i nie ucieka od nich prawie nigdy;
samiczki, siedzące na jajach, pozwalają nieraz podejść do gniazda, a nawet
dotknąć się go ręką. Skowronka rolnik spotyka na roli od najwcześniejszej
wiosny: pierwszy śpiew tego ptaka po powrocie z południa, dający się słyszeć
nieraz już w drugiej połowie lutego, stanowi zapowiedź kończącej się zimy, hasło,
że się wkrótce zaczną roboty wiosenne. Odtąd rolnik widuje go i słyszy ciągle:
czy orze czy sieje, czy kosi lub żnie, skowronek swym śpiewem umila mu pracę i
dodaje otuchy. Niedarmo też oracz mówi do skowronka:
Już ty śpiewasz, skowroneczku, już też i ja orzę,
I my ludzie, i wy ptaszki – wszystko dzieci Boże.
Człowiek w polu gospodarno pracować się sili,
Ptaszek bierze swoje ziarno z zimowych badyli.
Władysław Syrokomla
Nic więc dziwnego,
że ptaszek ten wszędzie u nas cieszy się wielką miłością i że zabijanie tego
nieodstępnego towarzysza rolnika uważane bywa nawet za grzech. Skowronek w
polu – to to samo, co jaskółka pod strzechą. Wincenty Pol uwiecznił
następujące ludowe podanie o skowronku w wierszy pod tytułem "Pacholę na
grzybach".
Myśliwy spotyka w lesie chłopaka,
zbierającego grzyby oraz jajka ptasie, i wdaje się z nim w rozmowę o tem,
którym ptakom można zabierać jaja, a którym nie.
Zdziwiony pytam: To i skowronkowi
Gniazd nie podbierasz?
"A brońże mię, Boże!"
Ze trwogą chłopak na to mi odpowie –
"Skowronek, panie! to ptaszyna
wczesna,
I Matka Boska – do tego – Bolesna
Wszystkie skowronki w swej opiece trzyma:
Więc na skowronka żadnej trwogi niema!"
A to dlatego że skowronek, jedyny ze wszystkich ptaków, użalił
się nad Chrystusem ukrzyżowanym.
Pod krzyżem stała Matka u stóp Syna
I ból ją wielki na duszy ucisnął...
I zaśpiewała w niebiesiech ptaszyna:
Spojrzy się Marja – skowronek zawisnął!
I tak nad Panem użalił się
wiernie,
Że chciał mu odjąć choćby jedno ciernie,
Więc póty dzióbkiem i dzióbał i dzióbał,
Aż cierń z korony Najświętszej odskubał.
Błogosławiła Marja skowronkowi,
Podniósłszy w niebo te oczy żałosne,
I rzekła w łasce: Będziesz człowiekowi
I bogu śpiewał najpierwszy na wiosnę!
A jako rzekła mu Matka Bolesna,
Tak się też iści – bo ptaszyna wczesna,
Nim śniegi giną już w niebo się wznosi,
I wielką chwałę Matki Bożej głosi.
Wincenty Pol
"Z naszej przyrody"
Bohdana Dyakowskiego
Wydawnictwo M.Arcta, 1926